Człowiek z głową w górę: czy joga to streching?

I tak, i nie 😉 Ideą praktyki jogi nie jest bowiem jedynie…. właściwie w ogóle ideą jogi nie jest praca NAD ciałem. Nie wykorzystujemy go bowiem do uzyskania konkretnych fizycznych celów jak wyszczuplenie, wyrzeźbienie, pobicie rekordów w staniu na rękach. Jeśli myślicie, że prawdziwy jogin to ten, co umie założyć nogę za głowę, to nie jest tak do końca 😉 Pamiętajcie też, że asany to tylko jedna z form pracy w jodze. To tylko zewnętrza praca nad wnętrzem. Stoi na równi z medytacją czy ćwiczeniami oddechowymi (pranayamą), które tak naprawdę są podstawą jogi.

Joga jako praca z ciałem

Wracając do fizyczności – w jodze mamy do czynienia z pracą Z CIAŁEM. Możecie powiedzieć, że to to samo, ale dla mnie ta różnica w nazwie ma kolosalne znaczenie. W jodze traktujemy bowiem ciało nie jak narzędzie, przedmiot nam służący, ale jak dom, w którym mieszkamy i o który chcemy dbać. Efektem naszej pracy jest lepsza koncentracja, harmonia, uspokojenie oddechu, poprawa zdrowia. Większa dyscyplina i uważność. Zatem zgadza się – praktykując asany czy pranayamę (praca z oddechem) wykonujemy ćwiczenia fizyczne. Pracują nasze mięśnie z przeponą włącznie. Będziemy tu jednak mówić nie tyle o fizycznych celach, co o fizycznych aspektach jogi i efektach jej uprawiania. To tak, jak kiedy ktoś lubi spacery z psem, bo chce dbać o ukochanego zwierzaka i odpocząć na świeżym powietrzu, a dzięki temu np. wyrabia lepszą kondycję i traci kilka kg. Efekt uboczny 😉

To, jak joga wpłynie na nasze ciało w dużej mierze zależy od tego, jaki rodzaj jogi praktykujemy najczęściej, ale też od naszych możliwości i nauczyciela. Dwa ostatnie aspekty są bardzo indywidualne, więc skupmy się może na tym, co może nam dać dany „styl” jogi. Wymienię tylko kilka najpopularniejszych, ale musicie wiedzieć, że pojawiło się ich już tyle, że przez cały rok co tydzień moglibyście zmieniać „szkołę” 😉

Joga na kitesafari

Różne style - różna praca

Najbliżej do tytułowego słowa „streching” jest Yin Joga. Jednocześnie to więcej niż zwykłe rozciąganie, bo tutaj pracujemy nie tylko na mięśniach, ale też na tkankach głębokich – stawach, ścięgnach i powięzi. Pozycje, choć wydają się proste, zaczynają sprawiać trudność dopiero z czasem. Należy w nich wytrwać nie kilkanaście sekund a np. kwadrans. Dla przykładu, leżenie na plecach z kostką pod odcinkiem lędźwiowym przez 15 minut może okazać się bardzo trudne. W tym czasie nasze ciało wykonuje mikro pracę, do której nie przywykło w codziennych czynnościach. Zazwyczaj leżycie przecież na płasko, na boku a jeszcze częściej garbicie się nad komputerem 😛 Inny przykład: zwykły wykrok z podporem na dłoniach – pozycja mocno otwierająca biodra. Na kilka sekund może nie sprawić trudności, ale utrzymana dłużej znacznie zmieni nasze odczucia. Może być wręcz nieznośna! Dlatego wchodząc w pozycję musimy dobrze ocenić nasze możliwości, by wytrwać w niej do końca. W Yin jodze dominują asany siedzące i leżące.

Rozluźniająca joga o zachodzie słońca

Hatha Joga to również dłuższe utrzymanie pozycji, ale nie aż tak jak w Yin Jodze. W jednej asanie jesteśmy na kilkanaście długich i spokojnych oddechów (co u wytrenowanych osób zamienia się w kilka minut ;)). Mamy tu pełen wachlarz asan, łącznie z pozycjami stojącymi, balansami itd. Jest to mniej dynamiczna forma jogi, ale również bardzo wymagająca. Budujemy tu wytrzymałość, jednocześnie uelastyczniając ciało.

Ciekawą formą pracy jest Joga Iyengara, która wykorzystuje mnóstwo pomocy – paski, wałki, krzesła i koce. Ta praktyka pozwala doprecyzować każdy element, świetnie buduje podstawy. Praktyka jest bardzo bezpieczna i dokładna. Tu budujemy bardzo mocno naszą świadomość.

UWAGA: jeśli joga kojarzy Ci się właśnie z takimi „nudnymi” zajęciami, to czytaj dalej. Poza tym, jeśli powolna praca z ciałem jest dla ciebie mało atrakcyjna, to znak, że prawdopodobnie właśnie takiej praktyki najbardziej potrzebujesz 😉

Poranna praktyka Vinyasy na kitesafari

Bardziej dynamiczne formy jogi jak Ashtanga czy Vinyasa chyba w największym stopniu wzmacniają nasze ciało. Mamy tu płynne przejścia pomiędzy pozycjami, co wymaga naszej sprawności, odpowiedniego przygotowania, siły czy zwinności. Ashtanga jest dla mnie taką trochę wojskową praktyką „padnij – powstań”, gdzie wielokrotnie powtarzany tę samą sekwencję i motyw powitania słońca, a to może się skończyć 100 „pompkami” w jednaj sesji (mowa o Chaturandze – pozycji kija ;)). Vinyasa z kolei jest bardziej kreatywna, ale przez swoją różnorodność sekwencji również bywa wymagająca. Dla mnie osobiście to najprzyjemniejszy styl i najmocniej ze mną rezonuje. Każda praktyka jest inna, zawsze jest kreatywnie, zawsze zaskakuje. Dlatego właśnie uczę w tym stylu jogi i sama najchętniej go praktykuję.

Poza poszczególnymi stylami, asany będą wpływały na pewne konkretne elementy w naszym ciele:

  • pozycje stojące – to silne nogi, często też otwarcie bioder czy wydłużenie (rozciągnięcie) tyłów nóg
  • skłony – relaks dla pleców i nóg, ich rozciągnięcie i wydłużenie
  • skręty – mobilny kręgosłup, rozciągnięcie boków tułowia
  • pozycje odwrócone – tutaj ogólny wpływ tych pozycji to poprawia ciśnienia i dotlenienie mózgu, często też pozycje jak pies z głową w dół czy stanie na przedramionach będą budować siłę naszych pleców
  • wygięcia do tyłu – uelastyczniają kręgosłup i otwierają klatkę, rozciągając głównie mięśnie piersiowe
  • ćwiczenia oddechowe – pomagają regulować hormony, wyciszać układ nerwowy.
Joga na jachcie na środku morza. Dynamiczna praktyka na rozgrzewkę przed kajtem i wzmocnienie ciała.

Najważniejsze jednak w tym wszystkim wydaje się to, że asany/pozycje, czy jak wolicie – ćwiczenia 😛 wykonujemy z uważnością i w myśl zasady „to ma mi służyć”. To nie jest wyścig z czasem, nie rywalizacja z koleżanką z maty. To nasza praca. Przychodzimy na matę, żeby zrobić coś dla siebie, nie dla innych. I nie żeby nakarmić nasze ego, a żeby je właśnie schować 🙂 Ja osobiście przyznam się, że z tym aspektem miałam największy problem. I dlatego bardziej niż lepsze wytrenowanie ciała, cenię jogę za nieustępliwe trenowanie mojego umysłu.

A teraz to, na co wszyscy czekali 😉 Czyli jak praktyka jogi może się przydać w kitesurifngu?

  • ogólny rozwój – dzięki holistycznemu podejściu do człowieka i wszechstronnym ćwiczeniom, możemy pracować nad każdą częścią naszego ciała, zapewniając sobie sprawność i zrównoważony, zdrowy rozwój,
  • wzmocnienie core – wiele pozycji jogi buduje siłę naszego centrum, które wykorzystujemy już chociażby na etapie pierwszych skoków
  • silne nogi – jeśli dobrze trzymacie krawędź, to i mocne, i rozciągnięte mięśnie się Wam przydadzą 😉
  • mobilność w stawach, np. biodrowym – przyda się na każdym poziomie. Choćby spięte biodra są już problemem wielu uczących się, przy zakładaniu deski. Co dopiero mówić, jeśli chcecie się uczyć board offów 😛
  • zdrowe plecy – kto pływał wiele godzin ten wie, że plecy potrafią dać o sobie znać. Można zniwelować ból dobierając odpowiedni trapez, poprawiając swoją pozycję podczas pływania (o czym mówimy tu) i… wzmacniając i uelastyczniając plecy
  • obudowanie mięśniowe – zwiększenie gorsetu mięśni wokół kości i stawów chroni nas przed kontuzjami. A mięśnie nie zawsze oznaczają „przypakowaną sylwetkę” 😉 W jodze wykonujemy głównie pracę izometryczną, co oznacza, że mięśnie pracują bez zmiany długości (nie następuje ciągły skurcz i rozkurcz, bo jedynie stoimy w pozycji). W takiej pracy mięśnie się wysmuklają a nie rosną.
  • zmysł równowagi – to na pewno przyda się na początkowym etapie Waszej przygody lub gdy myślicie o foilu czy wave’ówce
  • lepsza koordynacja – to pozytywny efekt uprawiania jakichkolwiek ćwiczeń, także jogi
  • świadomość ciała – jego limitów i możliwości
  • lepsza koncentracja – to kolejna, może nieco mniej „fizyczna” pochodna praktyki, zdecydowanie łatwiej przychodzi skupienie się na danej czynności
  • LAST BUT NOT LEAST – szybsza regeneracja, dzięki rozciąganiu mięśni (dobrnęliśmy wreszcie do strechingu ;))
Wszechstronne kształtowanie ciała pozwala nam szybciej robić postępy w innych dziedzinach, również na kajcie.

Do tej pory mamy na koncie kilka wyjazdów z kajtem i jogą w parze. Im więcej było pływania, tym więcej osób przychodziło na zajęcia jogi. Jak sami mówili – potrzebowali tego! Potrzebowali porozciągać zmęczone mięśnie. Potrzebowali kontry do dynamicznych wydarzeń na wodzie 😉 Jednocześnie rozgrzewki i przygotowania na następny dzień pełen wyzwań.

Dlaczego w ogóle to rozciąganie jest takie ważne? Pamiętajcie, że w naszym ciele bardzo ważną tkanką jest powięź, która łączy mięśnie i inne struktury w swego rodzaju taśmy funkcjonalne. Tzn., że podbicie stopy jest połączone z naszymi mięśniami karku a łydka z dołem pleców itd. Wszechstronne ćwiczenia jogi pozwalają przywracać równowagę tym strukturom – angażując całe ciało, w różnych płaszczyznach i formach ruchu. Pozycje wydłużające nasze ciało pozwalają nam pozbyć się napięć. Wyobraźcie sobie, że Twój mięsień jest owinięty workiem innej tkanki (powięzi właśnie), która nie pobudzana, zaczyna się do tego mięśnia przyklejać. Blokuje wówczas płynność jego ruchu. Rozciągając ciało nadajemy więc elastyczności nie tylko mięśniom, ale także innym strukturom.

Jak widać joga będzie zatem doskonałym uzupełnieniem każdej formy ruchu i aktywności 🙂 Zawsze po cichu wierzę, że to, czego doświadczycie na wyjeździe, zainspiruje Was do dalszej zabawy na macie po powrocie do domu. Najprawdopodobniej, to właśnie aspekt fizyczny zachęci Was do praktykowania (np. ból, który chcecie wyeliminować), ale uwierzcie mi, że to będzie dopiero początek 🙂 Joga jest pięknym doświadczaniem siebie na każdej płaszczyźnie, głównie swojego wnętrza i naszego stosunku do tego, co na zewnątrz. Jest drogą i mam nadzieję, że na jakimś etapie mojej drogi spotkam Was! 🙂

Marta