10 powodów, dla których pokochacie RPA!

Nie miałam od RPA zbyt dużych oczekiwań. Nie miałam nawet ochoty tam w ogóle jechać… W sumie, to trochę się bałam. Trudne spoty, mocny wiatr, zimna woda – myślałam o Cape Town i jego okolicach, bo przecież tak to wyglądało na relacjach z zawodów Red Bull King of the Air! Znacie to? Też macie podobne obawy? To przeczytajcie ten tekst a dowiecie się, że RPA nie tylko da się lubić, ale da się wręcz pokochać!  

Oto powody, dla których chcemy wracać do RPA (i zabrać tam Was!)

1. JEDZENIE

Kto nie lubi dobrze zjeść? Co więcej – dobrze zjeść w ładnym miejscu? Dalej – dobrze zjeść w ładnym miejscu i nie zapłacić milionów? 😉 No właśnie – chyba każdy. I każdy, kto był z nami w RPA mówił zgodnie – wszędzie było pysznie! A w okolicach Kapsztadu knajpek z widokiem, na wybrzeżu, z super jedzeniem w dobrej cenie jest cała masa! Menu jest często bardzo różnorodne: od burgerów, steak’ów, przez całą gamę ryb, owoców morza, po bowle (wege lub nie), sushi. Za 40-50 zł chodzą dania już naprawdę fancy a rzeczony burger czy ryba Hake (danie flagowe) zjecie za 30 zł. Są też miejsca nieco droższe (w sercu Cape Town), ale jakość naprawdę jest tego warta. Ja już tęsknię za porannymi tostami z awokado i jajkiem po benedyktyńsku… Yummy!

Lunch we Frenshoek.

2. ŻYRAFY PRZY DRODZE

Gdzieś między Kapsztadem a Langebaan.

Wierzcie lub nie, ale to jest prawda – jedziesz autostradą, a za płotem stoi żyrafa. Dalej – strusie. Jeszcze gdzie indziej biegają babuny (szympansy – na nie akurat trzeba uważać, bo za banana mogą skrzywdzić). W wodzie pływasz razem z fokami albo obserwujesz je z brzegu, jak surfują po załamującej się fali na morzu. Podjedziesz na Boulders Beach lub plażę w Bettys Bay i masz wielkie stada pingwinów, żyjące w rezerwacie. Możesz też zaliczyć wypad do Aquila Private Game Reserve, żeby obejrzeć swobodnie biegające zwierzęta „BIG 5”, jak słonie, bawoły czy nosorożce. Nie jest to Park Narodowy Krugera (do niego trzeba polecieć), ale można zaliczyć ekspresowe safari i zobaczyć zwierzęta bez klatek. To wszystko w zasięgu 0,5-2h drogi!

3. LAGUNY

To chyba jedna z największych niespodzianek dla tych, co o RPA słyszeli tylko tyle, że są tam same trudne spoty. Otóż są też laguny, na których uczą się nawet totalnie początkujący. I nad jedną z takich lagun – w Langebaan, mieszkamy przez połowę naszego wyjazdu. Woda jest tam co prawda głęboka, ale macie rescue i wiatr wzdłuż brzegu. Jeśli szukacie płycizny, to wystarczy podjechać 5 km pod wiatr, do sąsiedniej zatoki Shark Bay, gdzie na odpływie robi się płytko i można spokojnie stać na dnie. Miejscami laguny fajnie się wypłaszczają, są mniej zatłoczone i są pod domem! Lagunę znajdziecie też w Hermanusie, gdzie zabieramy Was na wycieczkę jak tylko wiatr pozwoli. To zdecydowanie jeden z najpiękniejszych spotów, jakie wdziałam! Dla mnie lepszy nawet niż Mauritius.

3
Shark Bay (okolice Langebaan)
18
Laguna w Hermanus

4. KRAJOBRAZY

Kolejna niespodzianka – kolor oceanu. W życiu nie spodziewałam się takiego turkusu a ten sprawiał, że widoki były naprawdę nieziemskie! Góry wpadają tu do oceanu albo też sam ocean zalewa horyzont. Bezkres wody na Przylądku Dobrej Nadziei, widok na lagunę Shark Bay czy panorama ze szczytu Góry Stołowej robią duże wrażenie. Osobiście jestem wielką fanką gór, więc usiane winnicami pasma w okolicach Stellenbosh i Franshoek rzucały mnie wręcz na kolana… 

RPA RAW-155
Platboom Beach (kite spot niedaleko Przylądka Dobrej Nadziei)
Widok na Górę Stołową z Lions Head
20230210_162144 (1)
Park Narodowy Przylądka Dobrej Nadziei

5. WINNICE

Są nie tylko piękne, o czym przed chwilą, ale też bardzo klimatyczne. Krótko mówiąc – szykujcie się na podróż w czasie! Kolonialne budynki schowane są pośród zieleni a ludzie tu żyją własnym, spokojnym tempem. Do starych czasów świetnie nawiązuje tzw. „wine tram”, będący odwzorowaniem maszyn sprzed 100 lat. Winnic i winiarni w okolicach Stellenbosh i Frenshoek nie sposób zliczyć. Są ich setki, wiele z nich to rodzinna tradycja, niewielka produkcja, nieprzemysłowa metoda wyrobu. Kosztowanie wygrzanych na słońcu winogron w takim otoczeniu to naprawdę coś, czego nie możecie ominąć.

Wine tasting - Stellenbosh.
Wine tasting - Stellenbosh.
Winnice w Stellenbosh.

6. NA TYŁKU NIE USIEDZISZ

Nie wiem jak Wy, ale ja lubię zmienność i lubię mieć różne możliwości. Dlatego w RPA tak bardzo podoba mi się, że jak mam dość kajta albo jak nie wieje, to mogę tam robić mnóstwo innych rzeczy. W Kapsztadzie i okolicach macie wiele szlaków pieszych i ścieżek do biegania. Można wejść na Górę Stołową, Lion’s Head i inne szczyty. Można też na Table Mountain wjechać niczym na Gubałówkę – kolejką. Wchodzicie wówczas na teren parku narodowego, skąd macie przepiękny widok na ocean, miasto i okolice. Po górach można pojeździć też rowerami MTB (w tym elektrykami). W okolicach wspomnianego Stellenbosh jest wiele szlaków i single tracków dla rowerzystów na każdym poziomie. A może chcecie odwiedzić Przylądek Dobrej Nadziei lub Przylądek Igielny, gdzie łączą się oceany? Albo przejechać się wybrzeżem oldscholową Cobrą? O dzikich zwierzętach już była mowa i taka wycieczka na Boulders Beach (plaża z pingwinami) to na pewno kolejna rzecz, jaką powinniście zaplanować. Langebaan ma też malownicze, spokojne plaże, gdzie można jogować i spacerować. W przeciwieństwie do wielu kajtowych destynacji, akurat to miejsce daje cały wachlarz możliwości, poza książką i drinkiem 😉

Cederberg Wilderness Area
17
Bo Kaap - dzielnica Kapsztadu
9
Trasy rowerowe w Jonkershoek

7. ŁATWO I PRZYJEMNIE

Kapsztad przypomina małą europejską bańkę wciśnięta w koniuszek Afryki, dlatego w trakcie podróży nie napotkacie tu zbyt wielu wyzwań. W prowincji Western Cape macie bardzo dobre, świetnie oznaczone drogi. Ustawiacie GPS i lecicie po 2-3 pasmowych autostradach (pamiętajcie – lewym pasem ;)). Chcecie zrobić pranie? Pani z małej pralni przyjmie płatność kartą i napiszę Wam wiadomość na WhatsAppie, jak będzie gotowe. Wszyscy mówią tu po angielsku. Wszędzie zapłacicie kartą (no chyba, że trwa akurat przerwa w dostawie prądu ;)). Do tego ludzie są bardzo pomocni i uśmiechnięci, dlatego podróżuje się nie tylko łatwo, ale i przyjemnie. Choć należy pamiętać o jednej rzeczy – wiele sklepów i restauracji zamyka się dość wcześnie, koło 20-21, zatem nie zwlekajcie z wyjściem na kolacje 😉 

8. NIGHT LIFE

Jazz Night w Kapsztadzie

„Kapsztad nocą? Oszaleliście?”. Wręcz przeciwnie! Miejsca takie jak Kloof Street pełne są ludzi z całego świata i jest tam naprawdę bezpiecznie. Znajdziecie tam wiele barów, restauracji i klubów, gdzie aż się prosi wstąpić. A wiedzieliście, że Kapsztad to afrykańska stolica jazzu? Możecie się tam poczuć jak w Nowym Orelanie a wieczór z live music znajdziecie w wielu knajpach od środy do niedzieli.

9. KAWKA I PŁYWANIE Z PRO RIDERAMI

Płyniesz sobie, a obok Ciebie legendy tego sportu. Na jednej plażdy, jednym spocie, w tej samej kawiarni na śniadaniu 🙂 Standardem jest, że jak idziemy na kawkę do Bootlegera to szansa spotkania tam kogoś ze światowej czołówki jest bardzo duża. A nawet jak tych kolesi nie kojarzycie czy nie rozpoznajecie, to na wodzie i tak zrobią na Was wrażenie. Warto popatrzeć na show, jakie dają. Jest to inspirujące, imponujące i wręcz ciarki generujące. To taki dodatkowy bonus.

10. WIATR!!!

Last but not least – warunki wiatrowe 😉 Pisanie o nich na początku byłoby zbyt oczywiste 😛 To, co mega podobało mi się w RPA, to fakt, że nigdzie wiatr nie nosi jak tam. Lecisz nie tylko w górę, ale i w dal. Wisisz w powietrzu i wisisz, jak na paralotni. Szczególnie jeśli pływasz na Dolphin Beach i wybijesz się z fali jak z kickera. Takie pływanie daje mega dużo frajdy i uczy nowych umiejętności. Niemniej, obalimy tu kolejny mit – nie zawsze wiatr urywa głowę 😛 Czasem jest słabszy, czasem mocniejszy, to znaczy, że będą dni na 7-ki, będą na 12-tki,  będą na foila i mogą też być dni bez wiatru (w ciągu tygodnia może się zdarzyć jeden zupełnie bezwietrzny dzień). A będą i dni, gdzie piach zacina po kostkach. Sam zdecyduj, jakie warunki są dla Ciebie 😉 Przede wszystkim wieje dużo, często i nawet jak prognoza nie jest optymistyczna, to wieczorem prawdopodobnie pojawi się termika. Dlatego tak lubimy tan kierunek – bo naprawdę można się wypływać, a jak nadejdzie chwila przerwy, to… patrz wyżej 🙂

Dolphin Beach
Dolphin Beach
Laguna w Langebaan
Dolphin Beach

JAK DOŚWIADCZYĆ THE BEST OF CAPE TOWN?

Odpowiedź jest prosta – jedź z nami 😉 W ciągu ostatnich dwóch lat spędziliśmy tam łącznie 5 miesięcy i poruszamy się po tym terenie bardzo swobodnie. Poznaliśmy lokalesów, którzy wynajmują swoje prywatne wille/apartamenty przy samej plaży, dzięki czemu dajemy Wam możliwość zamieszkania w naprawdę topowych lokalizacjach. Znamy dobre knajpy, ciekawe miejsca i różnorodne spoty. Jeśli nie chcesz poruszać się po omacku, tracić czasu na nietrafione pomysły albo robić dużego researchu – zapraszamy na nasze tripy. Aktualne oferty znajdziesz pod tym linkiem.